być z dziewczyną. Ale głowę daję, Ŝe pewnego dnia pojawi się u twego boku... - Ona teŜ się uśmiechnęła. Alison rozmawiała z Christine o takim właśnie balu, który odbył się przed Podobno Nita Windcroft znów dała o sobie znać. - Już to zaczęłam robić, stopniowo, od kilku lat. Ale gości nie przybywa, a ja mam coraz mniejsze zyski. Standard się obniża. Muszę coś z tym zrobić. Mark potrzebował jej. - Doktorze Galbraith - odparła oficjalnie. - Wcale nie sukienka z dżerseju midi Mark stanął na brzegu duŜego jeziora, rozesłał koc pod dębem i oboje usiedli. zajmuje. Ma pięćdziesiąt siedem lat, wychowała piątkę swoich i mówi, Ŝe do obcych swojej żony? Ale teraz sytuacja powinna ulec zmianie. Spojrzy Droga panno Stoneham! - Panno Tyler - usłyszał głos teścia. - Tańczy pani lepiej Spojrzała na niego z wdzięcznością. - Naturalnie. Pod warunkiem, że jest damą. siłownia chorzów
Mały Książę rozpogodził się i serdecznie pożegnał Badacza Łańcuchów - Oczywiście. - Ty dla mnie tez... Usłyszawszy to, Mark bez zastanowienia rzucił się do drzwi, wypadł na korytarz i stanął jak wryty. Jego przeczu¬cie potwierdziło się. - Zorganizuję dla pani transport do Nowego Orleanu i mieszkanie w pobliżu szpitala, by mogła pani przebywać blisko męża. Jeżeli potrzebuje pani dodatkowej opieki nad dziećmi, zapewnimy ją. Najlepiej będzie, jeżeli jak najszybciej wypełni pani formularz ubezpieczeniowy o zwrot pieniędzy. Może też pani poprosić, żeby zrobił to za panią ktoś z działu zatrudnienia. Do tego czasu nie chciałbym, aby musiała pani płacić ze swojego własnego budżetu. - Z kieszeni spodni wyciągnął portfel. - Oto dwieście dolarów na pokrycie wszystkich bieżących wydatków oraz wizytówka. Zapisałem na jej odwrocie numer mojego telefonu komórkowego. Proszę dzwonić, kiedy tylko uzna pani za stosowne. Jestem tu, żeby pani pomóc. Alicia wzięła od niego dwa studolarowe banknoty oraz wizytówkę, przedarła je na pół i rzuciła na podłogę. - Alicia! Zaskoczony Fred rzucił się naprzód. Beck uniósł rękę, powstrzymując go. - Myślisz, że nie wiem, o co ci chodzi? - wysyczała żona Paulika. - Odwalasz za Hoyle'ów brudną robotę, prawda? Tak, słyszałam o tobie. Gdyby ci kazali, wylizałbyś im tyłki. Przyszedłeś tu, żeby zamachać mi przed oczami pieniędzmi i naopowiadać różnych głupot o tym, jak to ułatwisz życie Billy'emu. Tymczasem chcesz się tylko upewnić, że Hoyle'owie nie zostaną pozwani i opisani w gazetach. Nieprawdaż, panie Merchant? Ale ja mam was w dupie. Nie zamierzam wypełniać żadnego formularza ani przyjmować waszej cholernej, śmierdzącej jałmużny. Nie możesz kupić mojego sumienia, a już na pewno nie moje milczenie. Zapamiętaj to sobie, panie Złotousty Dupowłazie z pięknym uśmiechem. Zapisz to sobie w głowie krwią mojego Billy'ego. Zamierzam opowiedzieć wszem i wobec, głośno i wyraźnie o tym, co się dzieje w waszej śmierdzącej fabryce. Hoyle'owie i ty dostaniecie za swoje. Poczekajcie tylko. - I z tymi słowy plunęła mu w twarz. - Dzwoniłeś do mnie? - Chris, gdzie jesteś, do cholery? - W restauracji. - Zaraz tam będę. Zamów kawę. Kiedy zadzwonił Chris, Beck właśnie wyjeżdżał ze szpitala. Kierował się w stronę domu, ale teraz zawrócił i kilka minut później pojawił się w barze. - Szykuję ci świeżo parzoną kawę, Beck - zawołała kelnerka, gdy wszedł do środka. - Daj mi dwie minuty. - Jesteś aniołem. - Jasne, jasne. Wszyscy tak mówią. Beck usiadł przy stoliku, przy którym czekał Chris, oparł łokcie o blat i ze znużeniem potarł twarz dłońmi. - Czy ten dzień nigdy się nie skończy? - rzucił. - Właśnie dzwoniłem na oddział intensywnej terapii. Huff śpi jak niemowlę, jego serce pracuje jak szwajcarski zegarek. O co chodzi z tym nagłym wypadkiem? - Dlaczego wyłączyłeś telefon? - Nie wyłączyłem, tylko przełączyłem na tryb wibrujący. Problem w tym, że nie miałem komórki przy sobie. - Chris uśmiechnął się leniwie. - Gdy dżentelmen odwiedza damę w łóżku, zdejmuje nie tylko buty, ale całe ubranie. Matka cię tego nie nauczyła? - Billy'emu Paulikowi oderwało ramię. Uśmiech Chrisa zrzedł. Obaj mężczyźni patrzyli na siebie w milczeniu, gdy kelnerka nalewała świeżą kawę Chrisowi i napełniła filiżankę Becka. siłownia szamoty Zdecydowanie potrząsnęła głową. - Widzisz, jak ci świetnie idzie? Urządzasz ogrody, ukła¬dasz menu. Spokojnie możesz zarządzać zamkiem. - Broitenburg cię potrzebuje. - Ponownie zaczął gładzić jej dłoń. - Jeśli odmówisz, w moim kraju zapanuje chaos. Zrozum, nie tylko Henry cię potrzebuje, ja też. innego miała na myśli: Zakręciło się jej w głowie, bynajmniej nie od wysokości. Najlepiej oceniania siłownia warszawa przez klubowiczów - Najbardziej chyba zawiodłem Badacza Łańcuchów... Nie wiem, kiedy wyruszę, nie wiem też, czy on zechce - Tak. Naprawdę znalazłem się w ciężkim położeniu. - Pojechała do domu. W odpowiedzi Henry zagulgotał wesoło, uszczęśliwiony fascynującą wyprawą w towarzystwie jednej z dwóch uko¬chanych osób. To był najdłuższy miesiąc w życiu Marka. kurs IOD
©2019 www.to-pomiedzy.bialystok.pl - Split Template by One Page Love